środa, czerwca 27, 2018

Nowy Post po latach.

Zmęczenie. Zmęczenie jest dobre. To podstawa kreatywności. Nie da się stworzyć nic oryginalnego nie będąc zmęczonym.

Dążenie do prostoty. Ucieczka. Naturalnym procesem dla współczesnego człowieka jest progres. Postep. Doskonalenie siebie, metod pracy, rozwój, co raz bardziej zaawansowane narzędzia. Im bardziej na przód idziemy tym bardziej tęsknimy za prostotą.

Skupienie! Im więcej bodźców wokół nas tym pozornie bogatsze nasze życie. Tymczasem skacząc z jednego miejsca w drugie stajemy się co raz bardziej rozwarstwieni, pofragmentowani, rozwałkowani i płascy.

Nie wiem czemu akurat dziś sięgam po to narzędzie, które towarzyszy mi od czasów liceum. Narzędzie, które przeszło na przestrzeni ostatnich dekad olbrzymie metamorfozy.

Nie wiem czemu dziś. Wiem dlaczego. To zmęczenie. Potrzeba tworzenia. Dążenie do prostoty. Potrzeba skupienia. To wszystko kazało mi sięgnąć po telefon i dodać post do jednego z najstarszych moich zachowanych jeszcze blogów.

To symboliczny gest powrotu do korzeni.

Krótki.

Bo jestem zmęczony.

wtorek, stycznia 17, 2017

Językowe uwstecznienie

Dziś krótko o dwóch mało istotnych zjawiskach aczkolwiek takich które powodują we mnie palpitacje serca. Jak to słyszę/widzę to zastanawiam się jak głupim trzeba być żeby tego nie widzieć na tak masową skalę. Zaczniemy od świeższego.

Namnożyło się ostatnio na facebooku syfu w postaci konwersacji w stylu "Robię screen z rozmowy i jak będą dwa lajki po postem to pierdolisz mi gałę" itd. Plaga egipska powodowana tym że komuś się tam kiedyś udało coś w ten sposób wydębić i inni gołodupce chcą teraz dostać darmową pizzę albo chociaż pudełko firmowych zapałek w zamian za "ogromną promocję" Promocja oczywiście z tego żadna bo lajkowany jest screen a nie np fanpage firmy/osoby a zapadalność w pamięć oscyluje w okolicach 15 sekund. No ale jeżeli założyć że choć część z tych konwersacji to nie zwykłe ordynarne podróby (a takie też na pewno są) to dochodzimy do naszej sprawy. Masowego morderstwa na zwykłej logice na poziomie elementarnym. Oto przykład:


Z którym to z ciągle powtarzających się fragmentów mam problem? Ano z "podejmujemy wyzwanie". Czy naprawdę tyle firm i instytucji jest tak bezdennie głupich? Jeśli należysz do osób które nie łapią tego tak samo jak wyżej wspomniana reszta to poprowadzę za rączkę. Na czym polega wyzwanie? Na zebraniu lajków pod screenem. Kto będzie zbierał lajki? Żebrający będzie zbierał lajki! Kto podejmuje wyzwanie? Jak się jeszcze nie domyślasz to podpowiadam. Zbierający lajki podejmuje się wyzwania! Ofiarodawca się zobowiązuje do dania nagrody, przyjmuje zakład, daje dupy po całości ale na pewno nie podejmuje żadnego wyzwania tylko biernie czeka na jego rezultat. 

Druga rzecz którą przy okazji chcę zahaczyć ciągnie się dużo dużej niż wyzwania. To gamerzy czy let's playerzy jak kto woli. Schemat jest taki: gram w grę i nagrywam to na youtubie jak gram w grę. Potem inni to oglądają a mi leci hajs z reklam na youtubie. A jak jestem bardziej popularny to jeszcze jakiś kontrakt reklamowy się trafi. Jakieś koszulki, kubki się sprzeda i jest git. Problem polega na tym że oprócz kilku inteligentnych graczy zabiera się za to cała masa niedorozwojów po zawodówce lub nawet bez i potem powstają hity w stylu: "Kolega jest knajtem to wali z axa a ja jestem druidem to walę z różdżki"


 Sporo z tych gier jest w języku language więc przeciętny gamer nie rozumie, nie wie, nie umie przetłumaczyć, kaleczy wymowę. Zamiast oddawać się rzemieślnictwu w minecrafcie to "kraftuje przedmioty" buduje dom z "red stołna" itd. Wkurza mnie to niesamowicie bo odbiorcami tych produkcji gamingowych są najczęściej dzieci które są od najmłodszych lat uczone głupoty, kalectwa i niedorozwoju. Dzieci pewnie zaraz z tego wyrosną ale czy wyrosną z epickości? A epickość uprawia nawet sporo część gamerów z wyższej półki. O co chodzi? Ano o angielskie słówko: "epic!"Które oznacza: "epicki". A jakże? Tylko co to oznacza? Ano każdy w szkole miał chyba podział na epikę, lirykę i dramat. Zdaje się że każdy powinien wiedzieć do czego odnosi się epickość. Tymczasem nie wiedzieć czemu epickość stała się w ustach gamerów synonimem słowa zajebistość.
Co ma wspólnego gra z gatunkiem literackim? Czy jak gamer mówi że gra jest epicka to ma na myśli, że występuję w niej narrator? Czy że jest napisana prozą? Jedność czasu miejsca i akcji? Czy gównażeria pozostawiona bez opieki oglądająca swoje ulubione gry na youtubie idąc do szkoły i słysząc na języku polskim o epice będzie krzyczeć: "To tak jak w grach!" ? Tak samo jak ja kiedyś usłyszałem od młodszych kolegów którzy usłyszeli u mnie kawałek zespołu the doors - riders on the storm, że leci u mnie soundtrack z Need for Speeda i że to fajny kawałek Snoop Doga. I tak samo jak młodzież amerykańska kiedy usłyszała że Kanye West ma współpracować z Eltonem Johnem doszła do wniosku że to super, że popularny raper daje szansę zabłysnąć nieznanemu artyście. Kiedyś jako gatunek wstydziliśmy się niewiedzy i ignorancji. Teraz to nie jest takie oczywiste. Do czego zmierzamy? Strach się zastanawiać. 

piątek, grudnia 09, 2016

Świat napchany gównem

Jest. Tak jest. Otwórz szeroko usta. Zaczerpnij ile możesz. Wpierdol do gardła tyle aż się będziesz krztusić. Pierdol godność. Pierdol honor! Pierdol wszystkie wartości. Musisz się nachapać. Musisz się napierdolić dobrem doczesnym po uszy.


Panie! Żeby to było dostępne online za rozsądną cenę to nikt by nie kradł.
Jest. I co? Dalej napierdalasz na torrentach jak jebany złodziej. Przy tym masz się za Robin Hooda. Jesteś więc pierdolonym bohaterem który chłoszcze batem swojej cwaności złe, chciwe korporacje. A potem zapierdalasz do biedronki wydać swoje 500 plus bo biedronka to taki dobry market a piss taka super partia kurwo!


Żeby tu panie ludziom dobrze płacili to by tego nie było.
I pewnie sam zapierdalasz do sklepu gdzie jest drożej. Idziesz zapłacić dobrze dla sąsiada. Żeby dobrze zarobił. Godnie. Tak powinno być. Gardzisz sprzedażą internetową bo nie chcesz transferować pieniędzy chuj wie gdzie żeby nie rozprzestrzeniać biedy wokół siebie. A może dla siebie chcesz więcej a dla innych jak najmniej? I każdy kto chce od Ciebie cokolwiek więcej niż najniższa cena na rynku jest pierdolonym oszustem i złodziejem który chce się na Tobie wzbogacić.



Oczekujesz że wszyscy wszystko ci dadzą za darmo i będziesz żyć jak król. I żyłbyś w sumie gdyby nie ta pierdolona chciwość wokół. Gdyby nie to, że wszyscy kradną. Gdyby nie to, że nie chcą Ci płacić. Wszystko byłoby dobrze tylko, że żyjesz w kraju w którym ciągle ktoś chce Cię zrobić w chuja za twoją kasę. Gdyby nie wszyscy inni to by było pięknie. A tak to jesteś zmuszony napychać się gównem co dnia bo na jakość Cię nie stać. Z resztą wszystko to to samo tylko droższe. Lepiej więcej. Więc otwierasz szeroko usta po kolejny kęs...


piątek, października 25, 2013

Ile zapłacisz za wodę z cukrem?

Będąc dziś w sklepie miałem chwilę słabości. Kupiłem napój w sklepie. O taki:


Takie oto Rokko reklamowane jest ostatnio mało subtelnie przy okazji programu The Voice of Poland. Co też piją uczestnicy programu? Wiadomo że po napoju wiele się spodziewać nie można ale skład i tak mnie zaskoczył. Może dla tego że na co dzień nie piję takich wynalazków a jak już pije to próbuje nie patrzeć na etykietę żeby się nie przestraszyć. Etykieta wygląda natomiast tak:


Głównym składnikiem ów napoju jest woda. To w sumie dość oczywiste. To co zaskakuje to drugie miejsce. Cukier. Ile jest tego cukru? Nie wiadomo. Zgodnie z prawem jednak składniki wymienia się w kolejności od tego którego jest najwięcej do tego którego jest najmniej. Dalej widzimy że soki z zagęszczonych owoców stanowią 20% produktu. Wniosek? Cukru jest więcej niż 20 % I to jest ten zdrowy styl.

czwartek, maja 30, 2013

Bądź sobą! Pierdol Pepsi.

W porządku. Nie mam na myśli pepsi. Przedstawiciele Pepsi nie muszą się na mnie obrażać. Mam na myśli wszystkie słodzone napoje. Cała branża powinna się na mnie obrazić. Wyśmiać i zdyskredytować. Z resztą wierzę w to że dla 80% czytających pomysły które opiszę w nadchodzącym czasie będą równie niedorzeczne. Nie bez przyczyny. To wszystko jest bardzo prosta koncepcja ale realizacja jej wcale nie musi być taka prosta. No cóż. Nie dla każdego.

Ile kosztuje butelka Pepsi? W pierwszym lepszym sklepie który znalazłem za 2,5 litrową butelkę płacimy 5,69 zł. Za tą samą kwotę w zależności od miejscowości możemy mieć około 1000 litrów wody z kranu. Oczywiście wielu z was nie przejdzie przez myśl nawet żeby wypić taką wodę ale pozostańcie zemną jeszcze przez chwilę. Zrobimy sobie dwa proste założenia.

1. Przeciętny konsument który, od czasu do czasu, lubi sobie wypić Pepsi (lub inny słodzony shit). Kupuje sobie butelkę napoju raz w tygodniu. W miesiącu daje to kwotę 22,76 zł. Ciągle jest to kwota mało imponująca. Rocznie 273,12. Prawie 300 zł na coś co dla życia jest zbędne a wręcz szkodliwe. Jeżeli nasz konsument dziś przestanie pić ten syf (pewnie nie przestanie) to po 10 latach będzie miał na koncie najmarniej 2731,20 zł oszczędności.

2. Przeciętna rodzinka która pije Pepsi na okrągło. Znam z autopsji takie. Powiedzmy że wypijają butelkę dziennie. Daje to 39,83 zł tygodniowo. Jeżeli miesiąc ma 31 dni to z portfela znika 176,39 zł. Widzicie do czego to zmierza? Policzmy dalej. Rocznie 2076,85 zł. Pewnie nie tak do tej pory rozumieliście hasło "przepić wakacje". W ciągu 10 lat co oczywiste oszczędności sięgają 20768,50 zł.

Ludzie lubią mówić o tym że są biedni i że na to i na tamto im nie wystarcza. To prawda. Nie wiem skąd się jednak wzięło przekonanie że na wszystko musi. Bombardowani od dziecka reklamami stajemy się maszynkami do kupowania bezużytecznych rzeczy które wpędzają nas w nieszczęście. I nie, wyjściem nie jest kupowanie tańszych napojów. Produkty te prowadzą tylko i wyłącznie do otyłości, cukrzycy i zawałów serca, a ich wersje light wcale nie są w niczym lepsze. Co najważniejsze nie ma żadnych pozytywnych stron takich zakupów. Będziesz dużo zdrowszy i dużo szczuplejszy pijąc wodę. Najlepiej z kranu.

Zauważcie też że taka prosta oszczędność w ciągu 10 lat może oszczędzić nawet 20 000 zł. Jeżeli jedna tak prosta zmiana może wygenerować aż tyle oszczędności to ile można oszczędzić na głębszych zmianach? Milion złotych po 10 latach nie jest jakimś niemożliwym zadaniem dla normalnie pracującej osoby. A w momencie w którym masz dobrze ulokowany milion możesz spokojnie myśleć o przejściu na wcześniejszą emeryturę.

Oczywiście większości ludzi po konsumpcyjnym praniu mózgu marzy się coś z goła innego; Wydawać bez zastanowienia na co się tylko chce. Proszę bardzo. Wspieracie przez to rozwój gospodarki. Konsumujcie co chcecie i ile wlezie. To wasz wybór.

poniedziałek, lipca 02, 2012

"Kiełbasa" Regionalna

Ostatnio ktoś mnie przekonywał że w biedronce wszystko ma co najmniej 60% mięsa więc jest niezmiernie dobre. Zastanawiam się skąd w ludziach taka wiara, bo na pewno nie z praktyki. Powyżej przykład z dzisiejszego grilla. 21% mięsa, 46% odpadów mielonych (pod ładną nazwą handlową "mięso oddzielone mechanicznie", jeszcze trochę tłuszczu,chemia, kasza manna (po co w kiełbasie kasza manna?). Oczywiście koronny argument "eee tam wszystko jest szkodliwe." nie wychodzi z użycia. Tak! To prawda. Żywienie to zawsze jakiś kompromis. Trzeba wybrać z tego co jest dostępne, pokarm który ma najwięcej wartości odżywczych przy możliwie małej szkodliwości. Skoro wszystko jest szkodliwe to dlaczego nie ćpasz? Dlaczego nie upierdolisz sobie nogi? A może używasz takich argumentów tylko po to żeby usprawiedliwić swoje lenistwo? Może jednak nie wszystko jest tak samo szkodliwe? A z resztą, może niepotrzebnie się wtrącam? Może moja wiara w to że każdy ma prawo dobrze się odżywiać nie ma tu nic do rzeczy? Lubisz żreć gówno? To żryj gówno!

piątek, czerwca 22, 2012

Zawartość dorsza w dorszu

Kupiłem to to w biedro. W biedro nie można płacić kartą a w kieszeni miałem raptem 30zł więc z zakupami musiałem się streszczać. Jako że był już wieczór i byłem co nie co zmęczony olałem czytanie etykiety. Tym bardziej że liczyłem na podobne danie do tego z frosty.  Jakież rozczarowanie mnie spotkało kiedy w końcu spróbowałem tego gówna. Pomyślałem sobie; rozrobione ziemniakami i cebulą.


Dorsz 35% później ziemniaki i cebula. Gdybym miał zgadywać po smaku i konsystencji to; ziemniaki 80 % 5% dorsza i reszta.

Można podnosić krzyk że nas oszukują. Prawda jest jednak taka że oszukujemy się sami. Nie czytanie etykiet i wybieranie produktów dlatego że są tanie nie jest dobrą polityką. Robią nas w chuja czy spełniają tylko życzenia klientów? Klient chce tanio i dostaje tanio. A że tanio można dostać tylko gówno?

wtorek, sierpnia 30, 2011

Owocowy wytrysk na twarz. (Od lat 18)

Skittles - Newlyweds - Dir. Cousins [Not affiliated with Wrigley or Skittles. Contains explicit content not suitable for minors] from Cousins on Vimeo.

Berlinki versus Parówki Sokołów

Zastanawialiście się kiedyś co takiego kryje się w parówkach? Postanowiłem przyjrzeć się parówkom ogólnie. (Głupek, nie?) Dziś bierzemy na warsztat dwie popularne marki. Co dostajemy zatem za swoje pieniądze? Smaczne mięsko? Jakby...


Zawartość mięsa w mięsie.

Znana jest wam pewnie anegdota w której to spytano rzeźnika co lubi najbardziej jeść z produktów bezmięsnych na co ten odrzekł że parówki. W tym wypadku nie jest tak źle. Oba produkty w przynajmniej 70% składają się z mięsa. O włos na prowadzenie wysuwają się berlinki. Różnica jednego procenta w tym wypadku to różnica niewielka. Chyba żeby ugryźć to tak: berlinki to 178 gram mięsa za 3,49. Za parówki z Sokołowa zapłaciłem 4,69 i dostałem za to 170 gram mięsa. Zatem kilogram mięcha wyrażony w berlinkach kosztuje 19,61. W Sokołowie chcą za tę samą ilość 27,58. Drogo.

Konserwanty gratis!

Porównać parówek pod względem wartości kalorycznej nie sposób z prostego powodu. Parówki z Sokołowa nie drukują takich informacji na etykiecie. Generalnie uważam że jak coś nie ma takich informacji na pudełku to dlatego że nie nadaje się do spożycia. Kto lubi kupować kota w worku? Co zatem jeszcze dodają nam do mięsa? Dużo związków chemicznych. Warto zwrócić uwagę na to iż berlinki używają oznaczeń z listy E natomiast producent z Sokołowa nie chce straszyć nas symbolami choć wzmacniaczy smaku i stabilizatorów tam nie brakuje. Tylko co to wszystko oznacza?

Berlinki

E1420 - Acetylowana skrobia. Nie ma dowodów na to że jest szkodliwa choć podejrzewa się że może powodować biegunkę u dzieci.
E450 - Difosforany lub po prostu sole.
E451 - Trifosforany. W umiarkowanych ilościach nieszkodliwe dla zdrowia.
E621 - Glutaminian jednosodowy. Bywa uznawany za przyczynę tzw. syndromu chińskiej restauracji – choroby związanej z nadmiernym spożyciem glutaminianu sodu lub nadwrażliwością na niego. Objawy to zawroty głowy, palpitacje serca, nadmierna potliwość i uczucie niepokoju, notowane po spożyciu posiłku w azjatyckich restauracjach. Jednak dokładna weryfikacja danych nie potwierdziła, aby przyczyną tych dolegliwości był glutaminian sodu.
E301 - Askorbinian Sodu - Sól sodowa kwasu askorbinowego (witamina C, naturalny kwas), który występuje w większości owoców i warzyw. Na skale produkcyjna syntetyzowany na drodze fermentacji glukozy przez bakterie, która poprzedza chemiczne utlenianie.
E250 - Azotyn sodu. Azotyny są prekursorami (potencjalnie rakotwórczych) nitrozoamin, które są tworzone w żołądku z azotynów i białek. Przy wysokich stężeniach może reagować z hemoglobiną. Środek ten nie jest dozwolony w produktach przeznaczonych dla dzieci poniżej jednego roku. Małe dzieci mają inny rodzaj hemoglobiny, który jest o wiele bardziej reaktywny w stosunku do azotynów niż normalna hemoglobina.

Parówki z Sokołowa

polifosforany - czyli np difosforany i trifosforany oznaczane inaczej jako E450 i E451.
octan sodu - znany też jako E262. Sól sodowa kwasu octowego, naturalnego kwasu obecnego w większości owoców. Produkowany podczas fermentacji bakteryjnej, a zatem jest obecny we wszystkich produktach, w których miała miejsce fermentacja. Przemysłowo wytwarzany poprzez bakteryjną fermentację cukru, melasy lub alkoholu, lub też poprzez syntezę chemiczną z aldehydu octowego.
Cytrynian sodu - E331 Kwas cytrynowy i cytryniany są naturalnymi składnikami ciała. Ulegają rozkładowi i są przyswajane przez organizm bez żadnych efektów ubocznych
Azotyn sodu - E250 Patrz wyżej
Azotan potasu - E252 Naturalnie występujący minerał. Obecny w prawie wszystkich warzywach.

I co? Nie taka chemia straszna jak ją malują? A wy? Które parówki wolicie?