środa, listopada 29, 2006

Samouwielbienie

Tak no to chyba oznacza że się kończę. Przejżałem dziś parę swoich wcześniejszych wierszy na ASBITcie i doszedłem do wniosku że nawet mi się podobają. To niesamowite bo jeszcze nigdy chyba nie podobało mi się coś co napisałem. Albo jestem za bardzo zmęczony albo... No właśnie. Lepiej nawet o tym nie myśleć. Z resztą po co? I tak na nic nie ma czasu...

niedziela, listopada 26, 2006

Afirmacje

Afirmacja - to potwierdzenie, zgoda, uznanie, aprobata. Afirmować swoją osobę to akceptować siebie takim jakim jestem. Afirmacja jako psychotechnika wykorzystuje mechanizm autosugestii i medytacji w celu wzmacniania poczucia akceptacji u osoby ją stosującej.

Afirmacja pod kątem ezoteryki - najbardziej znaną techniką afirmacji jest Huna, jest to technika autosugestii której celem jest wpłynięcie na przyszłe wydarzenia. Np. ciągłe wyobrażanie dalekiej podróży ma spowodować w najbliższej przyszłości sposobność do takiej podróży


1. Jestem Wolny i bezpieczny
2. Jestem Ukochanym dzieckiem wszechświata
3. Moje ciało podobnie jak ja, jest silne, zdrowe, i szczęśliwe. Jestem wdzięczny mojemu ciału za dobre zdrowie.
4. Zawsze jestem na właściwym miejscu o własciwym czasie, z powodzeniem zajmuję się właściwą sprawą.
5. Siła mojej miłości wspiera innych. Wyrażam miłość z łatwością i swobodą.

piątek, listopada 24, 2006

Kamil

Kamil przyszedł na świat dnia 22 Listopada 2006 roku około godziny 22:30. Po urodzeniu ważył 3440g i mierzył 54cm. Całe zajście trwało 2,5 godziny. A teraz będzie sobie rósł a ja zobacze go na żywo pewnie dopiero koło świąt. Szkoda że tak późno.

środa, listopada 22, 2006

Jestem wójkiem

A to właśnie mój siostrzeniec który właśnie niedawno (godzinę? Dwie? trzy?) przyszedł na ten świat. Więcej informacji później...

wtorek, listopada 21, 2006

Rozmowy na każdy topic

Przenosiny


No to sprawa zaczyna się klarować. Niedługo (ale nie wiem dokładnie kiedy) moje poprzednie stronki zostaną przeniesione na nowe serwery. Trochę to zdezintegruje posty ale wiadomo w końcu że wszystko się unormuje. Ja się cieszę, nie wiem jak wy...

poniedziałek, listopada 20, 2006

Majaczenia

- „Bo wiesz przecież że mnie się nikt o nic nie pytał. Nikogo z nas się nie pytał. Nikt z nas nie miał wyboru: czy zostać sobie człowiekiem czy na przykład dziobakiem. A bycie dziobakiem to nie byle co! Być sobie ziemnowodny stekowcem i mieszkać w Australii albo na Tasmanii. Samotny tryb życia i świetne przystosowanie do pływania, płaski, szeroki ogon, oraz błona pływna pomiędzy palcami wszystkich kończyn. To jest właśnie to! Dziobaki nie mają sutków, ani nawet "niby-sutków", które pod wpływem ssania powstają u kolczatek. Mleko u dziobaków wydziela się wprost z nasady włosa, a młode dziobaki nie ssą tylko zlizują je z matczynej sierści. Takie rozwiązanie wydaje się być właśnie wymarzonym dla mnie w tej chwili. Ale nie! Po prostu zesłano mnie tu na ten marny padół bezkresnej nicości w celu zanudzenia mnie na śmierć! Tak! Na śmierć i to z nudów. Bo powiedz mi ile można wypić wódki w życiu? No ile? A ile panienek można przelecieć? Pięć? Sześć? Sto kilkadziesiąt? Przeleć ich i dwieście tysięcy i na chuj ci to wszystko. Doprawdy czuję się poirytowany tym wszystkim. Żebym był niższą formą inteligencji to może bym sobie nie zdawał sprawy że to wszystko jest bez sensu i żyłbym szczęśliwie. Jako dziobak na przykład. Żyłbym sobie daleko stąd w swojej norce i kuł wrogie psy swoim kolcem jadowym i byłbym chyba najgłupiej wyglądającym stworzeniem na ziemi tylko że nie obchodziło by mnie to ani trochę. Podążanie tropem mody nie należałoby już do mojej codzienności. Poszukiwanie chleba ograniczyło by się do szukania chleba a nie całej tej otoczki ze stylem włącznie. Mógłbym mieć podarte futerko i dalej miałbym takie same prawo wcinać bezkręgowce wodne, skorupiaki i żaby w tej samej rzecznej restauracji pierwszej klasy australijskiej co inne dziobaki. Wyobrażasz to sobie?”
- „Wyobrażam sobie że powinieneś zacząć się leczyć”
- „To gdzie idziemy wieczorem?”
-„Na lachony”
- „To znaczy na wódkę?”
-„Tak, to znaczy na wódkę.”
-„Wiesz co? Ty to byłbyś marnym dziobakiem”
- „Ty za to w ogóle jakiś marny dziś jesteś. Za mało chyba Ci się alkoholu do organizmu dostało ostatnimi czasy. Ale nie przejmuj się tłusty onanisto. Dziś wujek stawia flaszeczkę”
- „To niech mi jeszcze załatwi jakąś cipeczkę”
- „Się zobaczy, się zobaczy…”

I tak podążyli w nieznaną dal kontemplując nad otaczającym ich światem. Zamyśleni piękni dwudziestoletni, zawsze nachlani, dotychczas bezdzietni. Ale spotkali po drodze niesamowitą laskę o super-długich nogach jak u łani i rzekła do nich: - „Jestem super laską o niesamowitych super-długich nogach. Prowadzę kampanię na rzecz wyzwolenia Palestyny. Chcecie przystąpić” – Koleżkowie olali sprawę i minęli ją bez cienia żalu że nie jest długowłosym hipisem wojującym o ochronę nad dziobakami gdy wtem usłyszeli zza pleców.
- „Ej no! Żartowałam, jestem zwykłą dziwką, obciągnę wam za dwa łyki wódki.”
- „Obawiam się że nie jesteśmy zainteresowani pani ofertą”
- „Kolega chciał powiedzieć – goń się suko!”
- „Tak, dowidzenia.”


Gdy oddalali się tak od niej ona czuła narastające wzburzenie. Nie powinna była im tego mówić. – „Oni nie są warci mojej piczy. Żaden z nich nie ma pojęcia jak to fajnie byłoby być syryjskim chomikiem albo kolczatką czy też dziobakiem.”


Ty też drogi czytelniku jeżeli zastanawiałeś się może kiedyś nad sensem istnienia. I jeżeli doszedłeś do tak absurdalnych wniosków jak nasi bohaterowie to mogę Ci tylko pogratulować niebywałej złożoności procesów myślowych albo zwyczajnie głupoty, bo ta jest nią tylko wtedy jeżeli coś jest nieznane. Za każdym razem kiedy chęć poznania bierze nad tobą górę, choćby tylko po to by zobaczyć co osadziło się na dnie kieliszka, przybliżasz się do boga. Byś może. Bo może to jest tak iż bóg przybliża się do Ciebie albo to Ty jesteś bogiem. Bóg jest w nas. Rozdziela się na taką wielką kulę światła a ta z kolei na takie małe promyczki z których każdy jeden przeradza się w coś pięknego. W Ciebie, mnie i gałązkę drzewa oliwnego nad którą fruwają po bezkresnym niebie ptaszki zrodzone z tego samego światła. I wiesz teraz że cały świat jest energią i ta energia przepływa teraz przez Ciebie. Lecz to nie jest ta siła która daje Ci chęć działania. O nie! Płynie przez Ciebie energia która sprawia że stajesz się coraz bardziej śpiący i śpiący. A kiedy się wreszcie obudzisz zrozumiesz że nadszedł ten dzień kiedy zniknęły wszystkie problemy. Nie ma już chłodu i głodu. Nie ma już niemoralnej rozpusty, gniewu, irytacji i kłamstw. Lecz uważaj! Kiedy się obudzisz będziesz dziobakiem!